Bodhgaya
Pisanie Wam po raz kolejny, że gdzieś jest niesamowita energia, nie ma chyba już sensu, więc nie będę tego robić. ;) Medytując pod drzewem Bodhi, nóż mi się w kieszeni otworzył, gdy pomyślałem, że kilka miesięcy temu jakiś muzułmanin chciał wysadzić to piękne miejsce w powietrze . Nikt mógł już go w takiej postaci nie zobaczyć... Tyle tam szkół, klasztorów, różnych mnichów, stup . Mógłbym już stąd nie wyjeżdżać. Dużo się dzieje, dużo zwiedzania i nawet chodzenia po górach. Wczoraj na wzgórzu Dakiń był nawet mały bouldering w piaskowcu :) Dziś wizyta u Beru Kientse. Ten człowiek to prawdziwa kula radości, dosłownie. Czerwona Dakini igrała w świetle stupy. Generalnie często dla miejscowych, zwłaszcza w małych miasteczkach i wsiach, jesteśmy atrakcją. Robią nam zdjęcia i kręcą filmy. W jednej z wycieczek natrafiliśmy na protest zamykający nam drogę przejazdu. Mało nie doszło do przepychanek między nami, a całą wioską. Na szczęście nas puścili kompromisowo inną drogą, gdzie c