Posty

Wyświetlanie postów z 2016

Zamki polskie

Obraz
Czasem udajemy się gdzieś daleko zapominając, że mamy też ciekawe miejsca bardzo blisko siebie, a wręcz "po drodze". Miejsca obecnie może nie zawsze bardzo urokliwe, ale z różnych względów ciekawe, choćby historycznie. Do takich miejsc należą polskie zamki, pałace i pałacyki, które często lata świetności mają za sobą i obecnie są w fatalnym, lub przynajmniej mało atrakcyjnym stanie, ale dlaczego nie poświęcić im choć kilku chwil? Ich historie mogą czasem okazać się bardzo interesujące, a wspierając je kilkoma złotymi za bilet wstępu, możemy przedłużyć i poprawić im życie, spędzając jednocześnie bardzo interesujący czas. Jeszcze w zeszły m roku wybraliśmy się do Mosznej. Zamku, któremu akurat do stanu ruiny daleko i robi bardzo dobre wrażenie. Był moim celem właściwie już od dłuższego czasu. Wieś Moszna znajduje się w pobliżu Opola. Jeszcze do 2013r na terenie pałacu znajdował się szpital - Centrum Terapii Nerwic. Dla odwiedzających udostępniony jest tylko w

Barcelona feels like home

Obraz
Lato w tym roku ucieka wyjątkowo szybko, a okoliczności pracowe sprawiły, że czas na prawdziwe wakacje ograniczył się zaledwie do jednego tygodnia. Cóż, trzeba "odpokutować" 3 miesiące podróżowania zimą ;) Tydzień zatem wydawał się skromnym wypadem i należało go dobrze wykorzystać. Kaś zamarzyła sobie Barcelonę, która przecież zwykła była być moim domem, i którą znam wciąż wystarczająco, by być przewodnikiem. Jednocześnie taki "powrót do domu" wydawał się być mało wysiłkowy, bez konieczności wielkiego planowania. Ot znaleźć bilety, dach nad głową i jedziemy! To pierwsze udało się dość spontanicznie na zaledwie tydzień przed wyjazdem. (W rzeczywistości historia była dłuższa przez problemy z dokumentami. Ale to może historia na osobny post.) Drugie okazało się spontanem jeszcze większym, bo znaleźć w środku sezonu rozsądny hostel to zadanie wręcz niewykonalne. Poszukiwania na Couchu również się nie powiodły, zeszło więc na AirBnb, gdzie jeszcze na dzień przed wyj

Skalne miasto

Obraz
Szukaliśmy ostatnio jakiegoś nowego i ciekawego miejsca na spędzenie czasu w weekend. Miało być blisko, szybko i urokliwie. Miejsce takie udało się znaleźć tuż za naszą południową granicą i aż trudno uwierzyć, że jeszcze nie udało nam się tam dotychczas dotrzeć. Mowa o skałach Adrszpasko Teplickich, znanych bardziej jako Skalne Miasto. Należy jechać około 2km od miasta Teplice nad Metują, w kierunku na Adrszpach i Trutnov. Punktem startowym jest Strzemieńskie Podgrodzie, część miasta Teplice. Tu znajduje się duży parking, a nieopodal przystanek autobusowy. Stamtąd wyruszamy już pieszo, a do przejścia mamy trasę zwiedzania mierzącą 3,5; 6; lub jeszcze więcej km w zależności od wybranej opcji. Można ją pokonać w ciągu 2-5 godzin. Opis trasy znajdziemy w ulotce otrzymanej na wejściu na teren... "zwiedzania". Unikalne formy skalne w piaskowcu przyciągają całe rodziny z dziećmi, ale również wspinaczy, którzy uwielbiają to specyficzne i szorstkie tarcie połączone z dreszcz

Wreszcie zima(?) :)

Obraz
Czy jedna podróż może generować, być przyczyną kolejnej? Dlaczego by nie?! :D Jeszcze przed wyjazdem do Ameryki Południowej, w ramach przygotowań do wyjazdu, robiliśmy spore zakupy i przy okazji wzięliśmy udział w konkursie jednego ze sklepów z górską odzieżą. Jak już się pewnie domyślacie - wygraliśmy go, a w ramach nagrody czekał nas tydzień w austriackim miasteczku Kaprun w pobliżu lodowca z niesamowitymi warunkami narciarskimi i ski pass'ami w ramach wygranej. Przyznaję, że to najlepsza wygrana w moim życiu, która bije nawet "4" w totka ;) Kaprun to malutka miejscowość leżąca obok nieco większej, za to niezwykle malowniczej - Zell am See. Bardzo ładne, leżące nad uroczym jeziorkiem i otoczone wysokimi górami miasto. Jezioro nazywa się Zeller See i w czasie letnim jest żeglowne, zatem atrakcje mamy tutaj cały rok. Miejsce to znajduje się 60km od Salzburga i 100km od Insbruka, a od Wrocławia jest to 8h wygodną autostradą (wystarczy wyjechać na obwodnicę, kierować

Perspektywa po powrocie

Obraz
Zatem wróciliśmy. Bez większych przygód tym razem, za to długim i nudnym lotem do Madrytu, starym jak świat samolotem Iberii. Szczerze mówiąc nie sądziłem, że jeszcze takie samoloty mogą być używane na tak dużych dystansach. Następnie lot do Mediolanu, gdzie spędziliśmy sobie Walentynki na zakończenie całego tripu i następnego dnia Polska. Trzeba by chyba podsumować... Ale na początek może jeszcze kilka spostrzeżeń o życiu i podróżowaniu na tym kontynencie jako całości. Wyraźnie brakuje tam Ryanaira, czy innego Wizzaira, co prowadzi do tego, że czasem można taniej polecieć do Europy niż z np. z Argentyny do Peru, czy Ekwadoru. Sytuacja dla mnie trochę niezrozumiała, za to tłumaczy ona przyczynę dlaczego rozwinęły się tam tak dobrze wszelkie linie autobusowe. A potrafią być na prawdę luksusowe i wygodne, i nie zawsze drogie. Czasem na pokładzie autobusu mamy do dyspozycji stewardessę, darmowe przekąski i napoje. Na większe posiłki raczej autobusy zatrzymują się na postojach, gdzi

Spokojne ostatki

Obraz
Nowy tydzień, ostatni na naszej drodze, mimo że wciąż spędzany w Buenos, musiał się rozpocząć od poszukiwań nowego kąta do spania. Po małym zawodzie na CS'ie z pomocą przyszedł nam ośrodek buddyjski, podobnie jak pierwszej nocy naszej podróży. Mimo trwającego właśnie kursu z podróżującym nauczycielem i bardzo ruchliwego ośrodka, niezmiernie gościnni przyjaciele zaoferowali możliwość zostania tam nawet i do dnia naszego wyjazdu. Wykorzystaliśmy ich wygodne materace jednak tylko przez 3 noce, przy okazji nadrabiając zaległości w medytacji... Zwiedzania już tak wiele nam nie pozostało, intensywny pierwszy tydzień zaowocował tym, że ostatnie chwile mogły być wolniejsze, spacerowe i... zakupowe. ;) Skupiliśmy się głównie na najbliższych dzielnicach; Palermo - które jest bogatą, urokliwą dzielnicą z restauracjami, pubami i artystycznymi sklepami, Belgrano wraz z chińską dzielnicą i ich restauracjami. W pierwszym tygodniu trafiliśmy tam akurat na chiński Nowy Rok. Na spokojni

Buenas z Buenos

Obraz
Buenos Aires przywitało nas bardzo spokojnie, wyludnionymi ulicami i łagodnymi temperaturami. Pierwsze co rzuciło się w oczy, to ogromne, baaardzo szerokie ulice, zupełnie nie latynoskie przestrzenie i architektura. I pomocni ludzie. :) Zawsze kupowaliśmy bilety lub płaciliśmy za przejazdy w autobusach, więc jakież było nasze zdziwienie, gdy w znalezionym wreszcie właściwym pojeździe kierowca od nas wymagał specjalnej karty miejskiej. Nie byłoby innego wyjścia, jak wysiąść w poszukiwaniu otwartych punktów z kartami (była niedziela wieczór), gdyby nie przemiła, starsza pani, która zapłaciła za nasz przejazd własną kartą. Nie chciała żadnych pieniędzy, za to chętnie ucięła sobie z nami pogawędkę. Od wielu lat mieszka w Chicago więc nie było problemu z językiem. ;) A kolejnego dnia na ulicy zaczęła przysłuchiwać nam się starsza pani, która aż weszła za nami do sklepu i dopiero tam zagadnęła po hiszpańsku: "czy mówicie po polsku?" Byliśmy w szoku. Okazało się, że jest córką pols