Posty

Wyświetlanie postów z styczeń, 2016

Urugwaj

Obraz
Zaledwie 3,5 mln mieszkańców tworzy maleńki kraj zwany Urugwajem. Aż połowa z nich mieszka w stolicy, Montevideo. Kraj, który jakimś cudem uratował się między dwoma olbrzymami (Argentyną i Brazylią), nie ma jakiejś porywającej historii, czy słynnych zwyczajów. Niestety ten brak bogatej historii i wyjątkowej kultury jest bardzo widoczny w samym mieście oraz w bardzo nijakim, tym razem, free walking tour'ze. Gdy najeźdźcy na Nowy Świat zajmowali te tereny i walczyli o wpływy, zgromadzili wszystkich rdzennych mieszkańców w jednym miejscu i dosłownie wszystkich wyrżnęli. Oczywiście na całym kontynencie byli oni zabijani, ale chyba jedynie w Urugwaju zniknęli zupełnie i nie zachowała się żadna kultura czy zwyczaje wcześniejszych mieszkańców. Czy właśnie to jest wyjaśnieniem bezbarwności tego miejsca? Nie wiadomo, ja odrobinę tym właśnie sobie to tłumaczę... Co natomiast ciekawe, by skolonizować ten teren, nie sprowadzano, jak zwykle, niewolników z Afryki, a całe rodziny z Wysp Kanaryjs

Brazylia

Obraz
Brazylia to ogromny obszar i to, co nam udało się zobaczyć pewnie nie jest miarodajne. Z drugiej strony, nie licząc dżungli i plaż na północy widzieliśmy wszystko to, po co się do Brazylii przyjeżdża. Nie trzeba jechać do stolicy, która jest centrum politycznym, ani do Sao Paulo - centrum biznesowego. Każdy Brazylijczyk i każdy mieszkaniec Ameryki Łacińskiej powie: jedź do Rio, a najlepiej na karnawał. Pewnie dlatego, że uwielbiają imprezy, ale dla nich Rio to Mekka, symbol i kultowe miejsce. I to na pewno trzeba zobaczyć wraz z Iguazu. Mówiono nam, że Peru jest dość tanie, a Boliwia już całkowicie oszczędzi nasze portfele. Ale dopiero w Brazylii wchodząc do supermarketu odczułem - ok, jest tanio. W końcu realne ceny za artykuły pierwszej potrzeby. I by dobrze się zrozumieć, to wciąż są ceny zbliżone do polskich lub delikatnie tylko niższe :) A skąd ta przecena? Brazylia to ogromny i bardzo obiecujący w ostatnich latach rynek. Rozwijający się w tempie największych światowych tygry

Wakacje od wakacji

Obraz
Uciekając od złej pogody, udaliśmy się na południe do Florianopolis. Jest to miasto rozparcelowane po sporej wyspie i częściowo na kontynencie, połączonej z nim jednym mostem. Miejsce to, i konkretnie nawet hostel, polecił nam spotkany w Iguazu Niemiec, jako spokojne do odpoczynku. Okazało się tymczasem być miejscem wypoczynkowym i imprezowym dla mnóstwa turystów z Brazylii, Argentyny, Urugwaju ale również i Europy... Mimo wszystko nie przeszkadzało nam to, bo miejsce jest niesamowite, a czas przecież wszędzie można spędzać na swój sposób. W samym środku wyspy znajduję się ogromna laguna, jakby jezioro, mające jednak połączenie z oceanem. Woda jest w niej spokojniejsza i cieplejsza. Świetne miejsce na kajaki, sup (stand up paddle), a gdy wieje również na windsurfing i kitesurfing. Wyspa jest lekko górzysta i bardzo zielona, choć można też znaleźć wydmy dla sandboardingu. Całość jest oczywiście otoczona Atlantykiem, więc widoki dopełniają piaszczyste plaże i wzburzone fale oceanu,

Karnawał w Rio

Obraz
Free walking tour to fantastyczna idea dla turysty. Już w Cusco nam się podobało, a równie dobrze było w Rio. Obejrzeliśmy całe centrum i część Lapy (dzielnicy uważanej za najbardziej kulturalną, bohemę), słuchając o ciekawej stronie historii Brazylii oraz obecnych problemach. Uwagę przyciągały zwłaszcza budynek teatru i kolorowe, najsłynniejsze w całym kraju, schody Ladeira Selaron (od imienia chillijskiego artysty Jorge'a, za którym też kryje się ciekawa i tragiczna historia). Resztę dnia spacerowaliśmy jeszcze samodzielnie po centrum, ale nie odkryliśmy już nic więcej ponad to. Dopiero wieczorem Lapa ożyła ze swoją muzyczno-imprezową stroną, co było, w reszcie, iście latynoskim obrazkiem. Koncerty na żywo, muzyka na ulicach, nawet bezdomni grający na czym popadnie... I te wyrastające jak grzyby po deszczu (a tego niestety nie brakowało) budki z fastfoodem i nieprzyzwoicie tanią caipirinią :D Wreszcie, to pierwszy kraj, gdzie poczuliśmy ten słynny klimat, że latynosi=muzyka (c

Rio part 1

Obraz
Karnawałowe Rio zakończyło naszą dobrą passę jeśli chodzi o pogodę, przyjemne hostele i generalnie pozytywny odbiór nowego miejsca. Na szczęście nie licząc pogody, pozostałe punkty tylko na krótko. Ale po kolei... Zatem jesteśmy w Rio i to w porze niemal karnawałowej! Kto by pomyślał?! Nie było tego w planach i nawet przez myśl nam nie przeszło, że tu wylądujemy w trakcie tej podróży. Na pierwszą noc hostel na samej Copacabanie był lokalizacją doskonałą. Problem polegał na tym, że dotarliśmy tam późno, lało, a na kolejną noc nie mieli już miejsc. Do tego nie podobał nam się imprezowy jego charakter (już nie te lata) i olewactwo recepcjonistek. Zagraliśmy jednak va bank i zamiast szukać od rana lokum, pojechaliśmy najpierw zwiedzać, licząc na couchsurfing (CS). Pogoda była niepewna, ale trafiliśmy na okno pogodowe i w całkiem przyzwoitych warunkach (przynajmniej bez tłoków) dotarliśmy do ogromnej statuy Chrystusa górującego nad miastem. Widok na miasto pewnie przy lepszej pogodzie je

Iguazu

Obraz
W dzisiejszym odcinku temat na czasie - nielegalni imigranci w Brazylii. A my w roli głównej ;) Przejazd przez granicę Paragwaju z Brazylią jest tak prosty, że aż niezauważalny. Kierowca lokalnego autobusu, podobnie jak setki innych samochodów w ogóle nie zatrzymuje się na granicy. Miejscowi, z powodu unii, ignorują kontrolę dokumentów i choć za przyzwoleniem władz, to wciąż nie wydaje mi się, by zgodnie z prawem. I w ten sposób również i my zostaliśmy przeszmuglowani przez granicę. (Strach pomyśleć co jeszcze.) Trzeba było odkręcić później całą sytuację, choć nie było z tym problemu i nikogo nie dziwiło, że nawet dwoje Europejczyków przechodzi pieszo przez granicę, by najpierw zebrać pieczątkę po przeciwnej stronie. Tak dotarliśmy do Foz do Iguaçu, czyli brazylijskiej strony największych wodospadów świata - Iguazu. Miejsce nazywane jest też Tres Fronteras, czyli trzy granice, bo spotykają się tu Brazylia, Paragwaj i Argentyna. Wodospady jednak dzielą tylko Brazylię i Argentynę. Nie

Paragwaj

Obraz
Niedzielny poranek rozpoczął się od wybuchowej informacji. Różowa, stara Toyota Yaris Andrei zniknęła sprzed domu. Byliśmy z jednej strony w szoku kto takie auto uznał za ciekawy kąsek, a z drugiej było nam przykro, że spotkało to Andreę, która tyle nas tym autem woziła przez ostatnie dni. Przyjechała jej mama i brat z dziewczyną, by przywieźć jej niezbędne dokumenty i zawieźć na policję. Imponował przy tym ich spokój i podejście do całej sytuacji. To tylko stara rzecz, do tego ubezpieczona, więc żadna tragedia... (Choć w Europie ubezpieczenie na niewiele by się zdało, gdyby dokumenty zostały w samochodzie, jak w tym przypadku.) Bardziej wszyscy się przejmowali tym jak my odbierzemy całą sytuację i jak będziemy postrzegać ich kraj po całym wydarzeniu. :) Zanim obraliśmy kierunek Paragwaju słyszeliśmy, że właściwie nic tu nie ma dla turystów, a niektórzy nawet twierdzili - "nie jedźcie tam". Za to wyczytałem, że sami Paragwajczycy są niesamowicie mili, gościnni, otwarci i u

Wyprawa po Nowy Rok

Podróż do Asunción na sylwestra była dwuetapowa. Do Resistencji dotarliśmy. Ale wszystko wskazywało, że z niej dalej nie wyjedziemy. Biegałem po całym dworcu pytając o bilety, ale na rano wszystkie były wyprzedane, a na wieczór, co i tak nas w noc sylwestrową nie urządzało, autobusy były odwołane. Masakra! Rozważyć trzeba było wycieczkę do Clorindy, która jest już na samej granicy, choć nie było pewności, że stamtąd będzie coś dalej. Ale choć w tym kierunku miało być tyle autobusów, to jakoś magicznie ich nie było, gdy pytałem u większości operatorów. Szukałem na jak najwcześniejszą godzinę... I gdy już byłem trochę podłamany i mieliśmy już razem z Kasią dokonać ostatecznego wyboru, wtedy magicznie otworzyło się okienko z biletami bezpośrednio do Asunción! :D  Godzina 13:45 wydawała się bardzo późna, ale lepsze to, niż świętować Nowy Rok na jakimś terminalu, czy w nieznanym miasteczku. Oznaczało to, że dotrzemy na miejsce o 19 i nie wiedzieliśmy, czy będzie to na czas do naszej host