Maha Bodhi Express

Duże zaległości się zrobiły.
Z Delhi do Gaya z 16h pociągiem klasy sleepers (najgorsza klasa sypialna, sam na taką podróż się nie zdecyduję) zrobiło się 20. A to i tak świetny wynik! Generalnie organizatorzy straszyli nas historiami, które na szczęście nie znalazły swego miejsca w przestrzeni (jak wrzucanie krowich kup przez okna, przez dzieci w mijanych wsiach). Choć samo poruszanie się po dworcu sprawiło, że tęskniłem za starym pkp w Katowicach ;) Do pociągu trzeba się przepychać przez morze Hindusów i ich bagaże, które miałaby w Polsce 10-osobowa rodzina. Od telewizorów, przez rowerki dziecięce po kolorowe tobołki. Tyle, że od przeciętnego Europejczyka są 1,5 głowy niżsi, więc zastawić się nie jest problemem, zwłaszcza w zwartej grupie. Czują też respekt do białych.



W pociągu dobrze, że trafiło mi się miejsce od razu leżące pod sufitem, bo wciąż trawiła mnie gorączka, więc przeleżałem całą podróż bez życia prawie. Reszta trochę walczyła z miejscowymi, by nie zajmowali im miejsc, mimo posiadanych przez nas miejscówek na biletach, musieli być stanowczy. Nie ominęła nas jednak sprzeczka z wojskiem i kłócący się dookoła Hindusi, co było nawet zabawne. Natomiast tutejsi kanarzy białych się chyba boją, bo nawet nie podchodzą ;)



Po dojeździe i później rikszy do Bodhgaya, okazało się, że mamy cudowny hotel, z gekonem w każdym pokoju na wyposażeniu :)

Reszta relacji jutro...
PS. Zdrowie już ok ;)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kuba - zakończenie

Kathmandu

Machu Picchu