Nie oceniaj medytacji, ani stolca

Temat kupy generalnie stał się podstawą wszelkich dyskusji i żartów. Nikogo już nie gorszy nawet podczas posiłków... ;]

Niestety dopadł mnie jakiś wirus, ten sam co Karmapę, i przeleżałem pół dnia z gorączką, zamiast jechać na targ. Wziąłem od razu antybiotyk, bo nie ma czasu na choroby. Mimo totalnego osłabienia zwlokłem się na inicjację, ale to był naprawdę ciężki dzień. Oczyszczenia, yey!
Wieczorem mieliśmy kolację z Karmapą i wielkie poruszenie wzbudziło, gdy dosiadł się do naszego stolika. Gdy mówił o tym, co możemy dla niego zrobić, miałem ciary na plecach. To było niesamowite... Aż poczułem się lepiej w jego polu mocy. Gdyby mi jeszcze tylko tak nie ciekło z nosa.
Zapytałem go, kiedy będzie w Europie. Powiedział, że w przyszłym roku.



A propos chorób... Polacy to jednak lekomani, mnie nie wykluczając ;) Mimo, że większości z nas nic takiego nie dolega, udaliśmy się już na początku do jakiejś słynnej, tybetańskiej lekarki. Na podstawie badania pulsu wie co Ci dolega i daje Ci zioła. Ponoć jest skuteczna i nie mam powodów w to nie wierzyć, ale teraz połowa z nas bierze 3x dziennie jakieś śmierdzące, ziołowe kulki za 30$/miesiąc. Mam nadzieję, że to ostatnia wizyta u lekarza tutaj.

Jutro wyruszamy dalej w wielką niewiadomą. Zacznie się na prawdę emocjonująco. Ponad 16h pociągiem do Gaya. Obym tylko był już w pełni sił.

PS. Poxy o 7 rano, w dźwiękach pudży, można robić bez końca... ;)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kuba - zakończenie

Kathmandu

Machu Picchu