Urugwaj

Zaledwie 3,5 mln mieszkańców tworzy maleńki kraj zwany Urugwajem. Aż połowa z nich mieszka w stolicy, Montevideo. Kraj, który jakimś cudem uratował się między dwoma olbrzymami (Argentyną i Brazylią), nie ma jakiejś porywającej historii, czy słynnych zwyczajów. Niestety ten brak bogatej historii i wyjątkowej kultury jest bardzo widoczny w samym mieście oraz w bardzo nijakim, tym razem, free walking tour'ze. Gdy najeźdźcy na Nowy Świat zajmowali te tereny i walczyli o wpływy, zgromadzili wszystkich rdzennych mieszkańców w jednym miejscu i dosłownie wszystkich wyrżnęli. Oczywiście na całym kontynencie byli oni zabijani, ale chyba jedynie w Urugwaju zniknęli zupełnie i nie zachowała się żadna kultura czy zwyczaje wcześniejszych mieszkańców. Czy właśnie to jest wyjaśnieniem bezbarwności tego miejsca? Nie wiadomo, ja odrobinę tym właśnie sobie to tłumaczę... Co natomiast ciekawe, by skolonizować ten teren, nie sprowadzano, jak zwykle, niewolników z Afryki, a całe rodziny z Wysp Kanaryjskich, wymieniając ich wręcz za jedzenie, którego było w bród na ziemiach Urugwaju. To sprawiło, że nie ma tu zbyt wielu Murzynów, a jeśli już, to są to przyjezdni z Brazylii.

Z powodu braku kolorytu miejsca i (chyba na szczęście) większych przygód, na tym można by tym razem post zakończyć. Ale na uwagę zasługują jeszcze napotkani ludzie. Wreszcie znów spotkaliśmy Polaków. Najpierw pewną parę, z którą jechaliśmy autobusem, ale których poznaliśmy dopiero później, spotykając przypadkiem ponownie jedząc obiad. Justyna i Jarek niedawno wyruszyli w swoją podróż zaczynając od Brazylii. Biletu powrotnego nie mają. Planują w rok zobaczyć jak najwięcej i okrążyć cały świat. Prowadzą też bloga, na którego zapraszamy pod adresem: komuwdroge.pl Kolejnego dnia jeszcze wspólnie staraliśmy się znaleźć w Montevideo coś interesującego. Bez sukcesów...

Wieczorem drugiego dnia znów usłyszeliśmy polski język spacerując ulicami miasta. Tym razem byli to dwaj motocykliści, którzy przez miesiąc jeździli po Ameryce Pd. na swych dwóch kółkach. Posłuchaliśmy trochę o ich historiach i wypadkach jakie mieli po drodze ich towarzysze. Mili goście. A w hostelu poznaliśmy Szwedkę, która opuściła swój kraj już 10 lat temu. W jednym miejscu zostaje 3 miesiące, w innym 3 lata, w jednym pracuje, w innym kradnie, non stop pije i ćpa. Zupełnie szalona i powiedziałbym, że po tym wszystkim już chora psychicznie...

A Urugwaj, ze swym liberalnym prawem jest całkiem dobrym miejscem dla takich ludzi. Legalna jest tutaj trawka i związki homoseksualne.

Oprócz tego, spotkaliśmy w hostelu świetnych, miłych ludzi z całej Ameryki Pd. Od kucharza z Gwatemali, po rodzinkę z Chile. Mimo konieczności komunikacji jedynie po hiszpańsku, zaprosili nas na obiad na dachu, gdzie byliśmy jedynymi "Gringo". Świetne jedzenie i miła konwersacja, również z lokalnym dziadkiem, którego ojciec urodził się w... Częstochowie :D i emigrował jeszcze przed wojną.

Montevideo nie jest, jak się wydaje, nad oceanem, tylko nad rzeką. Ponad połowa linii brzegowej tego kraju, to właśnie rzeka - Rio de la Plata. Jest to najszersze ujście rzeki do morza czy oceanu na świecie, przekraczając znacznie 200km szerokości. By ją przebyć i dostać się do Buenos Aires, zakupiliśmy bilet łączony na autobus do Colonii i stamtąd promem już do Argentyny.

Urugwaj jest drugim najdroższym krajem w Ameryce Pd. po Chile i ustępuje mu w tym niedużo. Jednak nie oznacza to, że ich gospodarka jest równie stabilna. Mimo to, w czasach kryzysu ich sąsiada, Argentyny, poradzili sobie świetnie i byli ratunkiem dla wielu Argentyńczyków, którzy w panice przyjeżdżali, by u nich wymieniać walutę i lokować gotówkę. Niektóre ich banki również zareagowały na niepokój swoich klientów czasowymi zamknięciami. Ale te, które wytrzymały presję i tego nie zrobiły, zyskały ogromne społeczne zaufanie. Obecnie wariująca złotówka warta jest około 7,50 pesos urugwajskich. Ale po zaznaniu brazylijskiej normalności znów nie możemy uwierzyć w nienormalność tutejszych cen, choćby nawet w marketach...

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kuba - zakończenie

Kathmandu

Machu Picchu