Feliz Navidad en Chile


O Chile słyszeliśmy, że to najbardziej europejski kraj na kontynencie. Pierwsze wrażenie, gdy wjechaliśmy wreszcie na asfaltową drogę rzeczywiście to potwierdziło :) Mimo, że San Pedro de Atakama (jedyne 2400m npm - uff), to malutka mieścina, wiedzą co to kosze na śmieci, w toaletach jest mydło i papier, więc to miła zmiana... ;)

Niestety to, co jeszcze jest tu europejskie, to ceny. Zachodnioeuropejskie! Skoro nawet turyści z Francji i Szwajcarii mówią, że jest tu drogo, to teraz wypada się cieszyć, że już wcześniej zmieniliśmy plany i nie zmierzamy w kierunku chłodnej Patagonii, a zamiast tego na brazylijskie plaże rozpalone karnawałem. Zaoszczędzimy sobie przy okazji całych tygodni siedzenia w autobusach, bo te odległości i przestrzenie są bezkresne. Samo Santiago, stolica, jest oddalone od San Pedro o 25h.

Ich waluta, to peso chilijskie, 1zł = 175peso. Jak już po tym widać, mają sporą inflację. Wszystkie ceny podają w tysiącach, więc łatwo się pogubić i bez kalkulatora nie mamy w sumie pojęcia ile co kosztuje. Jedna zaleta, że ogarniamy już znacznie lepiej liczenie po hiszpańsku w tysiącach... ;) A propos hiszpańskiego, o ile dotychczas radziliśmy sobie nieźle, o tyle w Chile jest katastrofa. Ich nosowo-gardłowy akcent sprawia, że najprostsze słowa stają się niezrozumiałe. Obawiam się, że to samo czeka nas w Argentynie i Urugwaju. Nawet turyści mówiący dobrze potrzebują miesiąca - dwóch, by się przestawić.

Znaleźliśmy bardzo przyjemny hostel, który mimo porównania kilku cen, wciąż wydawał się za drogi, ale miał być tylko na 1 noc. Później okazało się, że to było i tak najlepsze miejsce za najlepszą cenę. Mieliśmy dużo szczęścia, że mimo świąt i wielu turystów robiących rezerwacje z wyprzedzeniem, znaleźliśmy to miejsce i pokój był wolny przez kilka dni.

Plan był taki, by drugiego dnia wypożyczyć rowery i przejechać się po Atakamie. Pomysł był świetny, spędziliśmy razem z dwiema Francuzkami fantastyczny dzień. Widoki już trochę dla nas oklepane, ale cieszyliśmy się ruchem na świeżym powietrzu po tych kilku dniach w jeepie.

Kolejnego dnia mieliśmy już ruszać dalej, by na święta dotrzeć do argentyńskiej Salty. Mimo kilku bus operatorów oferujących przejazdy w różne dni, wszystkie bilety były już wyprzedane do piątku. Utknęliśmy na święta pośrodku Atakamy. Początkowo byliśmy tym mocno zawiedzeni. Ale jak to zwykle bywa, to co wydarza się samo, jest najlepszym wyjściem. Znaliśmy już kilka osób w tej mieścinie, a w hostelu, który ma otwartą dla wszystkich dużą przestrzeń, wciąż poznawaliśmy nowe. Kaś rzuciła pomysłem, by wspólnie przygotować kolację, żeby każdy coś przyrządził lub kupił i aby mimo wszystko Wigilia udała się w dużej grupie i wesołej atmosferze.

Pomysł padł na podatny grunt, bo każdy był zainteresowany i zapraszał jeszcze swoich znajomych. Ludzi było około 30. Stoły uginały się od przekąsek i napitków, a Koreańczycy jeszcze w trakcie dla nas grillowali. Wigilia na 12 narodowości udała się pierwsza klasa, z ogniskiem, kończąc się wręcz latynoską potańcówką, na której zamiast kolęd leciała salsa i bachata. :) Choć krępujące było tańczyć bachatę na oczach dziewczyny z Dominikany, to Brazylijczycy wyrażali uznanie. Spodziewam się, że nawet sylwester może nam się tak hucznie nie udać...

Wigilię zaczynaliśmy po 18 przy wciąż jeszcze mocnym słońcu - kilka dni wcześniej mieliśmy najdłuższy tutaj dzień w roku. A kończyliśmy o 3 nad ranem. To najdłuższa i najcieplejsza Wigilia w naszym życiu :)
Poza rowerami, pozostałe dni spędziliśmy leniwie, regenerując siły, robiąc pranie, gotując, kupując na targu świeże owoce i spacerując. A w Boże Narodzenie ruszyliśmy w dalszą drogę rzucić okiem na kolejny kraj... Następny tydzień będzie już połową naszej podróży. Szybko zleciało, ale to był bardzo intensywny czas ze zwiedzaniem tego, co było dla nas najważniejsze. Teraz "obowiązkiem" pozostało tylko Iguazu, a reszta to tylko cieszenie się miejscami i plażami, do których już bardzo nam się śpieszy ;)


Przy tej okazji chcieliśmy życzyć naszym rodzinom, przyjaciołom i wszystkim, którzy śledzą nasze przygody Wesołych Świąt i spełniania marzeń każdego dnia. Dużo radości z życia! :)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kuba - zakończenie

Kathmandu

Machu Picchu