Podsumowanie

Przed przyjazdem do Azji słyszałem od ludzi, którzy mieli już za sobą taką podróż, że fajnie jest tego doświadczyć. Raz. Bo generalnie życie tutaj jest denerwujące, pełne trudności, nie ma takiego miejsca do rozwoju jak Europa (to akurat prawda) i w końcu, że naukom, które nam są przekazywane, niczego nie brakuje, są pełnowartościowe. I zwłaszcza to ostatnie chciałem sprawdzić. Nie zawiodłem się. Powiem nawet, że nauki w Europie często lepiej do mnie trafiają, niż od tutejszych nauczycieli, są bardziej przejrzyste.

Ale nie powiedziałbym, że jest tu tak źle, denerwująco, albo że nie ma warunków do rozwoju. Moim zdaniem są tu miejsca, gdzie rozwój może wydarzać się niemal samoczynnie. Na pewno nie wrócę już w każde z miejsc, w którym byłem. Ale do Kathmandu, czy Bodhgaya wrócę najszybciej, jak to będzie możliwe.

Kiedyś twierdziłem, że życie jest za krótkie, by jechać dwa razy w to samo miejsce.
Teraz twierdzę, że życie jest za krótkie, by w te dwa miejsca pojechać wystarczającą liczbę razy... :)


Skumałem się tu ostatnio z pewnym Maxymilianem. Max pochodzi z Argentyny, więc mogłem sobie trochę porozmawiać po hiszpańsku. Gdy zmarł jego ojciec, wraz z bratem sprzedali jego dom i od tego czasu, już 1,5 roku, Max porusza się miedzy KIBI, a Kathmandu. Medytuje, studiuje nauki i rozwija się. To wciąż niesamowite i imponujące, gdy ktoś potrafi tak zdecydowanie, całe swoje życie podporządkować jednemu.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kuba - zakończenie

Kathmandu

Machu Picchu