Spakowany

Zrobiłem dziś trzy Nyndro ;D niestety to właściwe również należy, więc i jemu poświęciłem czas. Niemniej 3 kory wokół Swajambu, to był świetny pomysł. A poxy pod Boudha, podobnie jak w Bodhgaya, robią się same ;)
Szybujący orzeł 2 metry nad głową i podchodzące blisko małpy dawały do myślenia.


Kathmandu żegna mnie brakiem światła i dużym rozluźnieniem (i nie chodzi tylko o sraczkę) połączonym z jakąś wielką radością. Szybko można się tu poczuć jak w domu. Cieszę się, że tu jestem i wiem, że jeszcze wrócę. Te twarze i kolory wokół Boudha co rano, to coś najpiękniejszego, co mogę sobie wyobrazić.
Teraz czas ruszać dalej. Jutro wcześnie rano taniec lamów, a później autobusem na wschód Nepalu, do granicy z Sikkimem. Jestem zbyt spokojny, by czuć nawet podekscytowanie. Wiem, że i tak mnie coś zaskoczy ;)

Za to wydaje się, że mam farta z pogodą. Do dziś w Sikkimie było max 5-7 stopni! Wg prognoz, od jutra ma być 20-30 :D

Zostałem już właściwie sam, więc jest czas na refleksje. Ten wyjazd wpłynął na każdego. Zmiany są widoczne gołym okiem, wiele zostało przepracowane i pojawiło się więcej przestrzeni i rozluźnienia. Pytanie teraz jak nie spaść z tego poziomu. I chyba znam odpowiedź...
Mam nadzieję, że moi "dawni" znajomi mnie jakoś zaakceptują po powrocie ;D

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kuba - zakończenie

Kathmandu

Machu Picchu